Nowa data końca świata. Kosmiczny obiekt zada cios z dystansu

Lepiej nie planować odległych urlopów. Wkrótce zrobi się gorąco.
Ludzkość czeka kolejna zagłada. Tym razem zginie z powodu kataklizmów, które nadciągną jeszcze w 2017 roku. Wiadomo dokładnie w którym dniu warto posłuchać utworu "To już jest koniec" Elektrycznych Gitar.
Pisarz i badacz Terral Croft twierdzi, że koniec nastąpi 19 listopada. Ziemia ma wówczas przechodzić za Słońcem w stosunku do planety Nibiru. Poza globalną katastrofą wulkaniczną można spodziewać się także potężnych wstrząsów sejsmicznych.
Jak przewidywał numerolog David Meade, w 2017 roku apokalipsa miała nadejść już kilkukrotnie. Ostrzegał, że Ziemia zderzy się z nieodkrytą planetą Nibiru. Poniekąd mógł mieć rację. Pojawiły się podejrzenia, że może ona naprawdę istnieć. Jak informuje .washingtonpost.com, niekoniecznie jest planetą, a raczej brązowym karłem.
Uderzenie z oddali
Wyjaśniałoby to dotychczasowe trudności z jej odkryciem. Takie ciała niebieskie emitują znikome ilości promieniowania. Mają ogromną masę, która pozwala oddziaływać na inne planety. To właśnie dlatego Ziemianie są w poważnym niebezpieczeństwie.
Nibiru wcale nie musi uderzyć w Ziemię, by siać zniszczenie i śmierć. Jak informuje serwis earth-chronicles.com, wpływ grawitacyjny Planety X wywoła niszczycielskie kataklizmy, takie jak np. wzmożona aktywność wulkaniczna. Jej globalny szczyt ma nastąpić w ciągu dwóch ostatnich tygodni listopada.
Coś jest na rzeczy, ponieważ coraz częściej mówi się o erupcji wulkanu Yellowstone. W jego kalderze aż się gotuje, a NASA rozważa jej schłodzenie. W każdej chwili może również wybuchnąć islandzki superwulkan Bardarbunga i sprowadzić zagładę na Europę.
Share
Podziel sięOceń